Czwarta przyroda: dzikie piękno chwastów
W dzisiejszym świecie pełnym ozdobnych ogrodów, równych trawników i uporządkowanych krajobrazów, łatwo zapomnieć o dzikiej sile natury, która tkwi w chwastach. Tak, tych niepozornych roślinach, które wyrastają między płytami chodnikowymi i zdobią nieużytki na terenach postindustrialnych.
Chwasty są nie tylko nieodłączną częścią ekosystemów, ale także niedocenionymi bohaterami czwartej przyrody – tej, która rozwija się wokół ludzkiej działalności. Czwarta przyroda to termin powołany do życia przez niemieckiego badacza flory Berlina – Ingo Kowarika. Sformułował on cztery kategorie przyrody występującej w warunkach miejskich. Przyrodę nieużytków nazwał czwarta przyrodą. Pierwsza przyroda dotyczy pozostałości naturalnych elementów środowiska, są to: rezerwaty przyrody, pomniki przyrody, starodrzew, torfowiska… . Druga przyroda obejmuje elementy krajobrazu rolniczego w miastach: pola, łąki, sady, pastwiska, aleje, zadrzewienia czy lasy gospodarcze. Trzecia przyroda zawiera urządzoną zieleń miejską: ogrody historyczne, aleje, skwery, parki miejskie. Natomiast czwarta przyroda opisuje roślinność rozwijającą się samoistnie, bez ingerencji człowieka, na siedliskach opuszczonych czy zdegradowanych. To dzika przyroda, która przenika obszary miejskie, przemysłowe i rolnicze. To właśnie na tych terenach, gdzie ludzka interwencja zmieniła krajobraz, chwasty odgrywają kluczową rolę. Nie są już tylko irytującymi roślinami, ale cennymi elementami ekosystemu, które wspierają różnorodność biologiczną, retencję wodną i ekosystemy glebowe.
Więcej szacunku
Tę kategorię przyrody Kowarik uznaje za najbardziej charakterystyczną postać roślinności rozwijającej się dynamicznie w warunkach miejskich. To nie jest zadbana zieleń miejska. Najczęściej nazywamy ją zupełnie inaczej: nieużytkami, chaszczami, zielenią nijaką, chwastami, ugorami poprzemysłowymi czy samosiejkami. Jednak z roku na rok coraz bardziej interesują się nią ekolodzy, naukowcy, urbaniści, przyrodnicy i aktywiści. I my też powinniśmy nabrać szacunku do chwastów. Dlaczego? Kowarik zaproponował, aby czwarta przyroda stanowiła przedmiot interdyscyplinarnych badań naukowych i była szerzej chroniona w dokumentach planistycznych i strategiach dotyczących kształtowania zieleni w mieście. Dzięki takim jej cechom jak samoregulacyjność, odporność, adaptacyjność, różnorodność, zmienność czy nietypowość, jej wartość ekologiczna powinna być uznawana za równą pozostałym trzem kategoriom przyrody w mieście.
Gdzie człowiek, tam i chwasty
Chwasty zostały sklasyfikowane jako gatunki synantropijne, czyli takie, które związane są ściśle z działalnością człowieka. Ale, czy to oznacza, że są one po prostu uciążliwymi roślinami? Wręcz przeciwnie! Wśród chwastów znajdują się takie perełki jak mniszek lekarski, pokrzywa czy miłka właściwa, które nie tylko posiadają wartość leczniczą, ale są również jadalne. Zbierane od wieków przez ludzi, stanowią często składniki tradycyjnych potraw, lekarstw, czy też wartościowej paszy dla zwierząt.
Jednak rola chwastów w ekosystemie wykracza daleko poza ich wartość użytkową. Chwasty, ze względu na swoją szybką reprodukcję i zdolność do przystosowania się do różnych warunków środowiskowych, pełnią ważną funkcję w odbudowie zdegradowanych terenów. Ich korzenie utrzymują glebę zapobiegając erozji, a liście i łodygi pomagają w retencji wody, co przyczynia się do poprawy jakości gleby i zwiększenia bioróżnorodności. Ponadto, chwasty odgrywają istotną rolę w retencji wodnej. Ich sieć korzeniowa działa jak naturalna bariera, która hamuje erozję gleby i pozwala na lepsze przechowywanie w niej wody. W czasach coraz częstszych susz, umiejętności chwastów w zatrzymywaniu wilgoci mogą być nieocenione dla zachowania równowagi ekologicznej.
5 powodów, dla których powinniśmy polubić chwasty
1. Pozytywnie wpływają na jakość gleby. Ich korzenie stają się dodatkowym pokarmem dla mikroorganizmów, a ich labirynt sprzyja retencji wody. Obecność określonych chwastów może wskazywać na specyficzne warunki glebowe, takie jak pH czy wilgotność. W rolnictwie mogą stanowić źródło informacji o stanie gleby i potrzebach roślin uprawnych.
2. Są źródłem cennej biomasy. Choć wydają się niepotrzebne, mogą stanowić wartościowy materiał na kompost, który może wspomóc naturalny obieg składników odżywczych w ekosystemie.
3. Zapewniają schronienie i pożywienie dla owadów zapylających. Drobne owady, takie jak pszczoły czy motyle, korzystają z ich nektaru i pyłku kwiatowego.
4. Mogą być jadalne i posiadać właściwości lecznicze. Niektóre chwasty, jak np. mniszek lekarski czy pokrzywa, są jadalne i bogate w składniki odżywcze. W tradycyjnej medycynie wykorzystywane są jako zioła lecznicze. Niektóre gatunki wykorzystywane są także w diecie roślinnej.
5. W miastach tworzą obszary tzw. czwartej przyrody. Dzięki nim nie trzeba wyjeżdżać z miasta, żeby mieć kontakt z dziką przyrodą.
Czy to nasza przyszłość?
Dzika przyroda miejska może się nie podobać i budzić kontrowersje. Pojawia się sama, nieproszona, jest jej dużo, ale posiada wspaniałą zaletę… jest za darmo. I wytrzymuje miejską wyspę ciepła. Wystarczy jej odpuścić i tylko w niewielkim stopniu kontrolować jej rozwój – powinno usuwać się zbyt ekspansywne gatunki, takie jak rdest czy nawłoć, a odpłaci się nam z wielką siłą.
Czy przyroda nieuporządkowana stanie się modna i potrzebna? Prawdopodobnie tak. Zjawisko to opisuje dokładnie Kasper Jakubowski w swojej publikacji „Czwarta przyroda w mieście”. Według autora czwarta przyroda jest przyszłością, zwłaszcza w miastach. Chcąc lub nie, będziemy musieli wprowadzać ją do przestrzeni miejskiej i właściwie już się to dzieje. Osiedla europejskie, w Berlinie czy Londynie, coraz częściej zaczynają porastać dziką zielenią rozprzestrzeniającą się między blokami mieszkalnymi. Przykładem wykorzystania jej walorów na naszym rodzimym podwórku może być modernizacja parku na Kopcu Powstania Warszawskiego w Warszawie. Kaskady bujnej zieleni, rosnącej tam od lat, zostały tak naprawdę tylko lekko uporządkowane i wyeksponowane w sposób nie przeszkadzający jej wspaniałej ekspansji.